Translate :)

środa, 14 sierpnia 2013

Countdown!


Hello!
Po mojej (nie)długiej nieobecności wreszcie coś napiszę. A jest o czym. W ostatni tydzień zdążyłam zaliczyć wyjazd na Mazury, a tam z internetem kiepściutko, więc nie było takich możliwości.
Więc...
Zostało (Uwaga! Uwaga!) 5 dni! Ja nie wiem jak, ale dopiero co były to 3 miesiące! Poniedziałek, wczesnym rankiem, będę siedzieć w samochodzie, jadącym do Wrocka na lotnisko. Parę godzin później będę we Frankfurcie, a potem już tylko Bombaj. W dodatku ma nas odebrać Sonia, więc Yooopi! :)

Tak naprawdę miałam napisać tę notkę jakieś 3/4 dni temu, ale wiecie... Leń złapał i tyle. W sumie to dobrze, bo zdążyłam jeszcze trochę rzeczy załatwić przez te parę dni. A mianowicie:
-dostałam dowód osobisty. Teraz to mam już cały komplet dokumentów. -.-
- byłam na zakupach. A to już jest bardzo rozległy temat...

Zakupejszyn odbyły się w poniedziałek i było to nieustane poruszanie się po centrum handlowym ,,Karolinka", a później zwiedzanie reszty Opola (tj. Bookarnia, optyk). Dalsza część <już niekoniecznie zakupów> odbyła się we wtorek we Strzelcach Opolskich. Odwiedzenie fryzjera i kosmetyczki, po czym zostawienie tam okularów <why?!>, które już mam z powrotem, uf...
Wzbogaciłam się więc o bardzo dużo rzeczy, gdyż stwierdziłam, że najwyższy czas się popakować. Dodatkowo, patrząc na moją walizkę, a rzeczy wywalone gdzieś na stole, doszłam do wniosku, że nie ma szans, by wszystko się tam zmieściło. Najwyżej polskie, jadalne produkty zjem wcześniej, hehehe... :)



Tak to się mniej więcej prezentowało w poniedziałek, głównie polskie żarcie: 5 czekolad Wedla, Ptasie mleczko, mieszanka krakowska, czekoladki z żubrówką, krówki. Do tego myszka przewodowa do kompa, żeby nie musieć targać ze sobą baterii, nowe okulary przeciwsłoneczne i drugi portfel. Nie ma na zdjęciu, bo w tym momencie były jeszcze w torebce, ale zakupiłam też (a raczej mama płaciła) 5 par soczewek, które przy najbliższej okazji, czyli może w poniedziałek, a nawet wtorek, wypróbuję i zobaczymy, czy da się z tym żyć. Nie mam nic do okularów, wręcz lubię w nich chodzić, ale niestety, jeżeli będzie trzeba czasami założyć przeciwsłoneczne, nie będę wiele widziała...



 A tu już we wtorek, czyli połączenie całych zakupów do Mahindry. Storna lewa: jedzenie (zestaw powiększony o sernik w paczce, budynie, galaretki i kisiele na ciężkie czasy), potem widać elektroniki, czyli aparat, słuchawki (podobno warto zabrać przy starcie i lądowaniu samolotu, żeby uszy nie bolały), są też kosmetyki i lekarstwa. A tak w ogóle to będąc w aptece dowiedziałam się, że została już opracowana szczepionka na malarie. Mi akurat nie jest potrzebna, bo to region bez takiego zagrożenia, ale jest to ciekawa informacja, bo bodajże pudełko tabletek (x12) kosztuje ponad 200zł. Mam też spraye na komary i szkodniki tropikalne. Zakupiłam też polskie ubranka, w sensie z napisem i godłem Polski, bo przecież nie będę tam targać narodowego stroju śląskiego czy coś... Zestaw (hehe) składa się z koszulki, bluzy i flagi. Jak już byłam w tym centrum handlowym to weszłam do Decathlonu i kupiłam śpiwór za 40zł, który składa się w poduszkę, więc biorę go do samolotu.

 Jeszcze jedno zbliżenie jedzenia, bo to w końcu najważniejsze. + Handmade lizaki zwiezione prosto z Mazur.

 Nie wiem, czy wezmę ten słownik hindi-english, na razie umiem jedno słowo: namaste, czyli cześć.
Jakoś niekoniecznie chciało mi się zgłębiać tę wiedzę...



 Specjalnie poszłam do bookarni, aby nabyć kolejną część sagi kryminalnej Camilli Lackberg (przeczytałam 3 i 4 część i chciałam piątą, bo mnie wciągnęło, a autorka świetnie pisze), ale nie było... Więc została mi polecane książka (trylogia bodajże) Stiega Larssona, który pisze podobno LEPIEJ niż Camilla, ale co do tego się dopiero przekonam...
 Nawiązując do tematu książki, stwierdziłam, że bez sensu ciągać za sobą książki o masie 0,5 kg (wierzcie mi, pakując się to wszystko się liczy) jak można raz i porządnie zainwestować w czytnik e-booków i mieć później nawet te książki taniej i szybciej. Tym sposobem zamówiłam sobie takie cacko (różoweeee *_*)



 A tutaj już początki pakowania do walizki, na razie chyba się za bardzo nie jestem w stanie spakować, bo muszę to ładnie i logistycznie rozplanować. Na dnie jest na razie mój plecak 80l i klapki, więc niewiele. Sama walizka waży 3, 67 kg, więc nie zostaje mi wiele miejsca... We will see. :)



Mówiąc już o przygotowaniach do wyjazdu... Zaczęłam sprzątać pokój, chować figurki i rzeczy narażone na zbytnie działanie kurzu do szafek i pudeł. Tak, może to brzmi tragicznie, bo wygląda jakbym się wyprowadzała, a tak naprawdę wrócę za 3,5 miesiąca. Ale nie będzie mi się chciało tego sprzątać, więc wolę to załatwić teraz. :) Znalazłam nawet moją Pixel Chix, lol xD






 W piątek/sobotę oczekujcie kolejnego posta, tym razem konkretnie o pakowaniu, no bo "jak to wszystko zapakować?!" -.-
Pozdrowionka :)


11 komentarzy:

  1. nie boisz sie że moze ci sie tam coś stać ? Indie to kraj nie należacy do najbezpieczniejszych. Dlaczego nie chciałaś dalej kształcić sie w Polsce?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Weronika już odpowiedziała w większości na Twoje pytanie, ale ja jeszcze dopowiem co nieco. Nie że nie chciałam się kształcić w Polsce, ale po prostu dostałam możliwość nauki w innej, pozaeuropejskiej szkole, która jest bardzo dobra i ma zupełnie inne podejście do ucznia. W Polsce chodziłam (ojej, jak to brzmi) do jednej z najlepszych szkół, więc nie chodzi o sam poziom nauczania. Jeszcze nie wyjechałam i nie mogę za dużo powiedzieć o Indiach, ale no sorry... W każdym kraju jest niebezpiecznie, a nie tylko tam. To, że społeczeństwo dzieli się na kasty i w Polsce panuje zła opinia na temat Indii nie oznacza, że jest aż tak tragicznie. Wystarczy spojrzeć na USA czy nawet Polskę (przecież co chwilę słychać o jakichś psycho-horrorycznych przypadkach). Szkoła MUWCI zapewnia uczniom bezpieczeństwo i jeszcze nigdy nie doszło do żadnej tragedii. Nie oszukujmy się, że zależy to też od człowieka i tego, jak sie zachowuje. Poza kampusem wystarczy przyjąć po prostu panujące tam normy i się "nie wychylać", a na kampusie panuje już zupełna swoboda, jeżeli chodzi o ubieranie, religie, itp. :)

      Usuń
  2. przecież Gabi nie wyjeżdża do zwykłej Indyjskiej szkoły tylko do prestiżowej szkoly miedzynarodowej(ok 80 narodowości na jedym roku), znajdującej się na zamkniętym terenie (z możliwoscia wyjscia w kazdym momencie oczywisice). Proszę mi uwierzyć, to naprawdę przygoda życia i zupełne inne podejście do edukacji. Marzyłoby mi się kiedyś, żeby dzieci i młodziez w Polsce nie mogły doczekać się końca wakacji bo szkoła jest taka fajna. A to właśnie spotkało mnie (skończyłam Mahindra UWC of India w tym roku) i wszystkich moich znajomych.

    Gabi: Szkoda, że się nas nie spytałaś o te spedifiki na komary bo straciłaś trochę kasy. Nie ma sensu tego kupować (tez kupiłam i było bezużuteczne w porównaniu do lokalnego Odomos któe jest nieporuwnywalnie lepsze i tańsze!).

    Love!
    Weronika Kosior

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaraz wypakuję te wszystkie odstraszacze i inne, to przynajmniej zaoszczędzę trochę miejsca w walizce! :)

      Pozdrowionka!

      Usuń
  3. Owszem, Larsson jest genialny ;) a ta saga to cudeńko.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć. Ty pierono niedołwno zejś się na krowskim gównie w Krośnicy ślizgała a tera z ciebie dupnol hinduska.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Busik co ty chcesz od nij ona po prostu pojechala się kszalcić w pozaeuropejskiej szkole z lepszymi perspektywami nauczania

      Usuń
    2. Okeeeej... Wszystko u Ciebie w porządku?

      Usuń
    3. Btw, 3 minuty pomiędzy tymi komentarzami są bardzo podejrzane, ale jeśli myślisz, że mnie to obchodzi , to jesteś w błędzie.
      Pozdrawiam,
      Gabi :)

      Usuń
    4. Wiesz co? Życzę tobie odwagi na przyszłość, bo pisać jakieś beznadziejne hejty jako Anonim musi być serio żenujące... -.-

      Usuń
    5. A i jeszcze coś.. Przypomniał mi się jeden cudowny cytat.

      „Czasami człowiek sądzi, że ujrzał już dno studni ludzkiej głupoty, ale spotyka kogoś, dzięki komu dowiaduje się, że ta studnia jednak nie ma dna”
      Również pozdrawiam,
      S. :)

      Usuń