Translate :)

środa, 27 listopada 2013

9 dni!

Mam w tym tygodniu masę roboty (patrz: 5 testów, 3 prezentacje, sztuka do odegrania, etc.). Jak można nam takie coś robić? Wszyscy tylko chodzą i się uczą. Ja - jak zwykle ambitnie- też chciałam. Wzięłam sobie wczoraj Personal Day (możesz sobie zrobić wolne raz w semestrze) i wreszcie się ponudziłam. Do tego dorzucić dzisiejszy test z biologii i prezentacja z PNC i życie okazuję się nagle ruiną. Nie no, tak źle nie było... :)

W czwartek mieliśmy z moim współlokatorkami obiad. Ja robiłam deser z przepisu jaki podesłała mi mama- ciasto z serii "bez miksera, bez pieczenia", które składało się z ciastek, ciastek, budyniu do którego dodałam kakao, kawę i posiekaną czekoladę i z polewy czekoladowej (roztopiona czekolada z orzechami). Wyszło super, i ludzie się zachwycali i wszyscy chcieli przepis (który teoretycznie nie istnieje, bo połowa to była improwizacja).
Moje współlokatorki zrobiły spaghetti z kurczakiem, także się wreszcie porządnie najadłam :)


Kolejny dzień (piątek) mieliśmy obiad z dyrektorem i jego żoną w ich domu. Mieliśmy być grupką 8 osób, ale ostatecznie było nas sześć. Ja (ambitnie!) chciałam zrobić pierogi, no i właściwie zrobiłam- po raz pierwszy raz w życiu sama (sama!). Pierogi - wersja standard - z ziemniakami i serem (bonus taki), podsmażane. Koniec końców zrobiłam za dużo masy (o jakieś 5 ziemniaków za dużo) i potem zrobiliśmy z tego ziemniaczane zakąski. Troszkę się przesoliły - troszeczkę... Hehe. Pierogi wszystkim smakowały i nawet usłyszałam, że były najlepsze jakie jedli :)
Nawet Vinay (mój advaisor) zjadł połowę paczki, która została po obiedzie. Co ja co, ale zrobiłam jakieś 60 pierogów, a na stole była masa innych rzeczy: grillowany kurczak, pomidory i papryka wypełnione ryżem i serem, sałatka z fasoli i marchewki, sałatka na słodko z orzechami i owocami (pychota!)- w każdym razie jedzenia było strasznie dużo! Dobrego jedzenia!
Na koniec dostaliśmy herbatę i na deser - TORT JABŁKOWY. Ze względu na to, że żona dyrektora jest z Niemiec i 2 osoby z naszej grupy też zrobiła typowo niemiecki deser. To było definitywnie jedno z najlepszych ciast jakie jadłam! Było to coś takiego, aczkolwiek wyglądało o wiele, wiele lepiej:


W następnym tygodniu mamy "świąteczny obiad" u dyrektora. Mam plan zrobić pierniki *-*

A z tego co słyszałam to w Polsce pada śnieg! Musiałam się sama wprowadzić w świąteczny nastój, dlatego od tygodnia słucham tego... <tak, wiem że to chore, but "who cares?">




Co jeszcze? Ah, byłam w Pune w sobotę i załatwiałam pamiątki. Jeszcze i tak muszę jechać, bo w życiu się nie wyrobię, żeby to wszystko zakupić :)

9 dni, 9 dni... A na pulpicie mam odliczanie czasu zainstalowane!

9d 7g 19m 1s...

:)